niedziela, 20 czerwca 2010

skradziono rower Kross Trans Alaskan - pomożecie?

Około godziny 22:00 19 czerwca ukradziono z ul. Kruczej rower.
Jest on dla mnie bardzo cenny i przydatny.

Przekażcie tę informacje znajomym.
Może ktoś miał okazję go gdzieś widzieć.

OPIS:
Model : Kross Trans Alaskan (damka)
Numer seryjny (ramy): KR60102320

Rower masywny, damka z przednim i tylnym amortyzatorem, czarna ze srebrnym napisem "Trans Alaskan" i napisem "KROSS".

Rama porysowana od zapięcia.
Manetki przytarte.
Rączki trochę zużyte.
Prawa część kierownicy bardziej porysowana niż lewa.
Odgięty jeden pręt od bagażnika.
Siodełko żelowe z dziurą po lewej stronie.
Z przodu przyczepione dwa statywy do lampek rowerowych.
Opony marki Dunlop.
Koła 28 cali.

piątek, 22 maja 2009

oglądanie.


miałam się uczyć.
obejrzałam trochę ciekawych rzeczy..

(jeśli jest taka możliwość oglądajcie w HD/HQ.
zwłaszcza filmy animowane.)


na początek odprężające balony:




potem miła historia:




następnie ukochany PIXAR:




a może pojedynek "ze starych dobrych czasów":




propozycja wykorzystania efektów dźwiękowych z "Gwiezdnych Wojen"
w nierewelacyjnym, sympatycznym filmiku o biedronce:




podziwiam zaangażowanie i zazdroszczę.
(warta obejrzenia) artystyczna psychodelia:




wygląda na twórczość pana Sylvaina Chometa.
(zapraszam do obejrzenia filmu ''Trio z Belleville''.)




niech mi ktoś powie, że Tim Burton nie ma wyrobionego stylu.
pięknie czytający Vincent Price:



(z pozdroweiniami dla Oluchy)
na koniec trochę kabaretu noir
nawiązującgo nastrojem do filmu poprzedniego:

piątek, 15 maja 2009

efekt placebo.


w myślach nadużywam słowa 'namiętnie'.

były znów dymne oczy.
kiedy przyjdzie utęskniony zakaz palenia w miejscach publicznych?..
brąz ze srebrem się fajnie połączył w niedzielę.
wynikiem kubki, ładne torby, cudne cacka i może Pan Kurier z lodziarką.
zdziwienie niektórymi zachowaniami nieobyczajnymi.

Pan ze Wschodu ma dwie.
(podziwiam i nie zazdroszczę.)
ktoś tu jest lepszy ode mnie..

za cel obrana trygonometria i przesłuchanie całej biblioteki.
cholerne wymysły.
stare piosenki uzależniają.
zaczynam słuchać też tekstów, nie tylko całości.

wyładowała mi się bateria w kocie.
w czwartek stałam się na całe kilka godzin głupią przysłowiową blondyną.
laptopy lepiej podłączać do prądu.

nie wierzę coraz bardziej w monogamię.
nigdy nie wierzyłam.
w ramach kontry oglądam coraz więcej filmów typu romantycznego.
niespotykane kiedyś często.

śpiewam częściej i lepiej. dziwota bierze.
może mi się tylko wydaje.

rozproszenie ważnych.
rozmycie uczuć i przyzwyczajeń.
dla każdego kimś innym.

nie do zdobycia Gaza blues oraz Pizzeria "Kamikaze".
może jakiś dodruk? hm?..

Allen nie jest mistrzem.
dobrym reżyserem kilku filmów w większej ich ilości.

zaczynam do siebie mówić po francusku.
wciąż z błędami.
arabistyka się oddala.
a może jednak nie iść na studia..

Marcel bezpłciowy.
bez szczepionki na HPV i całą masę
bardziej potrzebnych w jej przypadku.

dwóch robi za doraźną pomoc psychologiczną.
nie wiem czemu.

salka wygląda nawet znośnie.
tylko jakiś idiota coś przekombinował z deskami.

muszę wymyślić projekt i zabawić się w malarza pokojowego.

liczę na dwa bilety do Babich Dołów.
Babie Doły, że kobiece zmiany nastroju na gorsze
czy może inne kobiece doły?
są też Babie Góry, ale to już inna bajka.

znów piórnik.
znów sterta gór na krześle.

jakoś tak nagle.
panna Pył mnie denerwuje.
dostaję czasem wewnętrznej furii.
podobno jestem zazdrosna.
pewnie tak.
nawet beznadziejny cel lepszy od żadnego.

pozbawiam świat wody.
myślę, że pomagam lasom.
skupy makulatury nie lubią kartonu.
głupi kryzys.

a może tak surogatką?
ciekawe jakby zareagowała moja psychika.
pewnie nie za bardzo.
w końcu realizm chroniczny.

czekam wakacji.
dzięki całym 40 złotym pozwoliłam sobie na Kronikę ptaka nakręcacza.
i tak mi nie starczyło.
na szczęście miałam jeszcze coś oprócz karty prezentowej w portfelu.

podobno Dukaj coś wydał. wyglądało na książkę zawierającą dużo dialogów.
może dzięki temu porzucił choć trochę swoje słownictwo
inżynieryjno-innowatorskie znane wybrańcom.

obejrzałam dziś Trojana znów w filmie czeskim.
znów o związkach opowieść.
ładna, praska.

noszę 'aborygeńską' biżuterię.
i białe buty.
coś za coś.

zaskoczona znajomością historii o posilaniu się promieniami świetlnymi.
pan 'to ja tą zwykłą poproszę' też zaskoczony znajomością tematu.

inny powiedział 'cześć', następny wciąż się nie odzywa.
ale to już mało ważne historie.

islandzki czasami zrozumiały.
fer svo úr.
na części pierwsze.

z niedospania używam okołosłowa 'żeczywistość'.

miałam wrócić do z.
znów się nie udaje.

podobno udawana artroskopia jest prawie tak samo skuteczna jak wykonana.
niech mi ktoś przestawi mózg.
odpowiednio.

ps. pisano: 55 minut. odtworzonych piosenek na laście: 5555.
pps. mądrzej jest włożyć baterię niż używać touchpad'a.

to by było na tyle.

niedziela, 5 kwietnia 2009

panny szykujcie miednice


ostatnio natknęłam się na takie luźne stwierdzenie na jednej z walających się w moim pokoju kartek. pewnie miało to być zapowiedzią czegoś zmierzającego w dziwnym kierunku.

czasami zresztą lepiej jest rzeczy nie kończyć. Bo skończone bywają przerysowane i zbyt naznaczone chęcią rychłego skończenia. Gdyby tak nie kończyć pewnych rzeczy to mogłoby się okazać, że niektóre z nich są o niebo lepsze od tych skończonych. często się zdarza, że kończenie jest naprawdę końcem. lepiej jest nie kończyć rzeczy. rozpoczynanie jest zawsze miłe, kończenie niekoniecznie.

idzie wiosna i czas na wiosenne porządki. U mnie w domu raczej nie ma co sprzątać, święta spędzam poza domem i z tym też czuję się nieco dziwnie. wiosenne porządki mogłabym zrobić w głowie, niestety nie mam na to czasu ani ochoty, a gdyby tak więcej czasu?!

sztuka powinna być czymś wolnym. w zeszłym roku na dniach otwartych architektury ktoś powiedział, że to wydział najmniej artystyczny ze wszystkich związanych ze sztuką i najmniej techniczny ze wszystkich technicznych. Cóż, można by polemizować z tym na 1000 różnych sposobów, tylko po co? Chciałabym rysować, by czuć taka potrzebę i mieć na to nieograniczony czas, nieskrępowany niczym innym, niestety często dzieje się tak, że nie rozpuszczam się w rysowaniu jak w rozkoszy, ale jak we flakach z olejem (jakkolwiek brzmi to dziwnie, to naprawdę ciężko mi się do tego zabrać).

Chciałabym też dostać choć trochę talentu na gwiazdkę (mówię to z wyprzedzeniem, żeby później nie było niedomówień). Marzę, żeby dostać go naprawdę, ale teraz pomyślałam, że mogłabym dostać pudełko z kartką w środku i z napisem talent. To byłoby coś fajnego, choć pewnie na nic by się nie zdało, to pojawiłoby się jako coś całkiem, dość oryginalnego. Z talentem byłoby mi łatwiej, byłoby lżej kierować się tam gdzie zmierzam. Byłoby mniej męcząco.